środa, 25 czerwca 2014

3 dni

Wystarczy na kilka chwil wrócić do Polski, by upić się i wypalić dwie paczki papierosów. Wschód słońca jest nieziemski, gdy nie dopuszcza się do zejścia. Tak samo jak nieziemskie jest spędzanie czasu w wannie na nadrabianiu życia społecznego i patrzeniu na cycki. Piękne jest to, że pomimo oddalenia od siebie pod wieloma względami, nadal potrafimy. Brak tylko truskawkowych szklanek... Ale wtedy nie miałyśmy wanny. 

Zostałam spuszczona ze smyczy i bawiłam się dobrze nie robiąc nic złego. 
Łowiłam ryby w miejscu, w którym nigdy nie powinno mnie być. Z osobą, której nigdy nie powinnam poznać. Pierwszy raz byłam tam prawie legalnie. Pierwszy raz legalnie piłam tam piwo. Pierwszy raz nie rozwalałam drzwi domku, w którym siedem lat temu siedzę na zdjęciu niżej. 


SHINE ON YOU CRAZY DIAMOND

Przez 3 dni bawiłam się świetnie. Teraz wracam do życia. Nudnego życia w którym nie piję, nie palę, o 22 grzecznie leżę w łóżku, kalkuluję skrupulatnie każdy wydatek i jestem odpowiedzialna jak ja pierdole.
Chyba - mimo wszystko - wolę żyć.

wtorek, 10 czerwca 2014

To znów ja

Na swoim koncie mam już chyba siedem tysięcy blogów. Nie pamiętam już większości adresów i wątpię, że kiedykolwiek zdołam je sobie przypomnieć. Nie ma też szans, by ktoś mi je przypomniał - te, których nie usunęłam istnieją w sieci jako "prywatne", a jestem mistrzem wymyślania haseł. Pomijam tutaj oczywiście jedyny istniejący i działający blog w serwisie photoblog.pl. Dosłownie pomijam.
Nie lubię, gdy ludzie, z którymi rzadko rozmawiam wiedzą o mnie w s z y s t k o  po przeczytaniu kilku notatek, dlatego też nigdy nie obnosiłam się z którymkolwiek z blogów. Jednak Internet nie jest taki ogromny, jakby się nam wydawało.
Chciałam wyjść do ludzi i oswajać się na trzeźwo ze światem, ale nie dla mnie blogi o konkretnej tematyce. Nie dla mnie pisanie pamiętników na papierze choć najbezpieczniejsze, bo nieczytelne. Znalazłam kompromis: blog otwarty, lecz bardziej niż do tej pory niedostępny dla osób poznanych nie przez internet.
Nie spodziewam się tutaj tłumu obserwatorów. Będę to miejsce zaniedbywać i olewać ale...
Dobrze jest mieć swój kawałek sieci. Prawie prywatny kawałek sieci w którym można smęcić. A smęcenie to moje ulubione zajęcie. Chciałabym być normalną osobą w życiu codziennym, więc gdzieś muszę upchnąć swoją gorszą(większą) połowę.